Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiego w interesie dobrej dresury mężów, żadnej niewieście posuwać jej nie radzę, pomagała sekretarzowi uwolnić się od kapelusza i laski, i pytała go przytem z uśmiechem:
— Jakże, czy dobrześ się bawił?
Mruknął tylko i usnął, nic nieodpowiedziawszy.
Nazajutrz było jeszcze gorzej. Kawa była szczególnie wyśmienitą, a do kawy grzanki tak znakomite w swoim rodzaju, jak Patti w swoim.
— Natalia chciałaby być jutro na zabawie ogrodowej — zauważyła pani sekretarzowa, ufna w ten tryumf swojej sztuki piekarskiej.
— Wam tylko zabawy w głowie! Zresztą, idźcie sobie, gdzie chcecie.
— Same przecież iść nie możemy, i o to właśnie chodzi, ażebyś ty poszedł z nami.
— W imię ojca i syna, kobieto, co tobie w głowie! Ja mam chodzić po zabawach, kiedy sprawa publiczna jest w niebezpieczeństwie! Arystokracya bierze wszystko za łeb; Skirgiełło górą, a wam tylko zabawy, zabawy!
Czytelnik raczy zapewne pamiętać, że działo się to jeszcze nim Dr. Mitręga zapowiedział wizytę hr. Skirgiełły u pp. Kluszczyńskich.
— Taka zabawa, to także sprawa publiczna; wiesz przecie, że mamy sprzedawać losy na cel dobroczynny. Zresztą jeżeli na żaden sposób nie możesz iść z nami, to poprosimy kogoś, ażeby nam towarzyszył; ot, np. Wołodeckiego...
— Co?! — krzyknął p. Kluszczyński z roziskrzonym wzrokiem — tego zdrajcę! Tego łotra! Tego... tego Skirgiełczyka?! Ho, ho, niech-no mi się na oczy pokaże, dam ja mu! Gdybym miał... nie wiem co... gdybym miał żydom wodę nosić, nigdy nic takiego, co ma stosunki ze Skirgiełłą, nogą mojego progu nie przestąpi! Przysięgam na honor!
— Co też ojciec upatrzył sobie do tego hr. Skirgiełły — wtrąciła w tej chwili panna Natalia, która słuchała całej rozmowy z drugiego pokoju. — Taki pan, całą