Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nawet w tych wypadkach, w których bezpośrednio nie może być użyteczniejszym od owego nienabitego pistoletu, któregoby miał nastraszyć się JW. Lucyper, udrapowany w białe prześcieradło i brząkający łańcuchami. Dlaczego, pytam, oto np. p. baron Józio Bezczelnicki naraża się tak śmiało na wyrzucenie z teatru, albo na obicie na ulicy? Bo czuje w kieszeni wczorajszą wygraną z dżokiej-klubu! Niechnoby mu się karta stale sprzeniewierzyła, albo niechnoby się poczuł dyurnistą na schyłku miesiąca, a zobaczylibyśmy, jakimby był potulnym.
Nie powiadam ja, ażeby mój bohater czuł się odrazu baronem Józiem Bezczeluickim — broń mię Boże od takiego bohatera! Ale czuł się naraz człowiekiem bardziej statecznym, bardziej osiadłym — czuł przytem, że egzystencya jego matki nie będzie już zawisłą od kaprysu oberkomisarza, albo od powodzenia Orędowniczki — czuł nakoniec, że w danym razie, będzie mógł odpowiedzieć na zapytanie: „Mamy realność w Stawiczanach, i 10.000 idealników nominalnie w listach zastawnych.“ Jakakolwiek mogła być przyszłość prasy peryodycznej w Milicyi i Landweryi, brzmiała to jakoś lepiej i pozytywniej, niż: Mam 1500 idealników pensyi w redakcyi Orędowniczki“.
Ztąd poszło, że Stanisław zaprezentował się w „dworku na przedmieściu“ z pewną swobodą i powagą w ruchach i słowie, niezwykłą u niego i niewidzianą. Sekretarzowi zaimponował formalnie donosząc mu o powodach wyjazdu dr. Mitręgi i o potrzebie powstrzymania na razie wszelkiej dalszej „akcyi“ aż do nadejścia depesz i instrukcyj z głównej kwatery. Co więcej, kiedy sekretarz zerwał się, ażeby pójść donieść przyjaciołom politycznym o tym ważnym wypadku, i powstrzymać wszelką akcyę, jakaby się przypadkiem gdzie wykłuć mogła, i kiedy go zapytał, czy nie zechce mu towarzyszyć na poufne zebranie grona, on odparł bez namysłu:
— Ach, nie! Tak dawno nie miałem sposobności rozmawiać z paniami, że jeżeli pozwolą, to się zaproszę na kawę.