Strona:Jan Grzegorzewski - Pierwsza wyprawa zimowa przez Zawrat do Morskiego Oka.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gadką bodaj ze stanowiska naturalnych praw cierpliwości nadludzkiej, skoro nawet oba zegarki nasze odmówiły posłuszeństwa i stanęły nieruchomo. W ten sposób zrana trzeciego dnia pobytu naszego w górach nie byliśmy w stanie z całą dokładnością oznaczyć czasu, nie tylko naszych obserwacyi atmosferycznych, ale i tak ważnego faktu psychiczno-socyologicznego, jakim było ustępstwo kobiety u schyłku XIX w. ery naszej. Gdy się nad ranem zdrzemnąłem i w godzinę potem zbudziłem się, słońce już weszło i stało na niebie jasnem, przy silnym wietrze północno-wschodnim, który dawał uczuwać o wiele więcej wrażenie zimna, niżby się należało spodziewać po stanie termometru, wskazującym 3° R. Zaledwo oderwałem wzrok od barometru i jego 62.6[1], a oczom moim przedstawił się widok skróconej o pół łokcia sukni na naszej towarzyszce, dość misternie, bo nie mogąc doszukać się zwykłych igieł i nici, skróciła ją igłą cygańską nawleczoną szpagatem.
Że my mężczyźni potrafimy odpłacać się wzajemnością i być wspaniałomyślnymi, poczęliśmy tedy czynić nawzajem ustępstwa na rzecz toalety niewieściej w strojach naszych, obwiązując sobie głowy i szyje chustkami. Mnie się dostała w udziale czarna zostawiona przez panią D...ską chusteczka koronkowa, która ułożona na głowie, wdzięcznie spadała w festonach aż na ramiona; nasunięta na niej czapka była przewiązana pod brodą chustką białą.

Poczekawszy na Józka, który pobiegł był do tamtego szałasu po zgubiony tam wczoraj na przestanku serdak panny Stanisławy, drużyna nasza, wyglądając teraz jak marodery z pod Berezyny, ale dzielny stawiająca opór zimnu i wiatrowi, wyruszyła raźnie ku górnym południowym kresom doliny Pięciu Stawów. Pochód po równinie i usypisku, mimo takiej samej głębokości śniegu jak wczoraj, nie wydawał nam się zbyt przykrym pod jasnem wesołem niebem i weselszem słońcem, złocącem cały górny horyzont doliny z dwóch stron i również dalekie iglaste turnie od północy. Gdyśmy się zbliżyli do miejsca, gdzie się zlewają stoki Miedzianego i Swistówki, poprzedzający nas o paręset kroków górale zatrzymali się na zboczowem płaskowzgó-

  1. W Zakopanem o 8-ej dnia tegoż termometr stał na 3.5, barometr o 13.8 wyżej. Dalszych obserwacyj w górach nie czyniliśmy z powodu zatrzymania się zegarków naszych i niebezpieczeństwa na Miedzianem.