Strona:Jan Chęciński - Beczka pacierzy.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zapakowane trzeba było już wkładać, wtedy pomoc była już potrzebna. Przy pomocy tedy pięciu sąsiadek, włożono na furę porozbijane skrzynie i poobwiązywane domowe sprzęty. Wreszcie siadł na wóz i sam sędzia, a podniósłszy kapelusz rzekł:
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus — odjechał.
Służąca sędziego pobiegła teraz spiesznie do pierwszego pokoju, gdzie na ziemi stało może z 50 butelek różnego kształtu. Schyliwszy się nad niemi, brała jednę po drugiej do ręki, przytykała szyjkę do nosa i wąchała: Wzięła jednę, wącha i odstawia, bierze drugą, powąchawszy odstawia, sięga po dalszą, wącha, jest coś, rzekła: to wódka, chwała Bogu! Chowa pod zapaskę i wychodzi. A była to wódka owym emetykiem zaprawiona.
— Chodźcie siostry — mówi do sąsiadek — napijemy się po kubecku, boście pomagały.
Babom w to graj!
W mgnieniu oka były już wszystkie w izbie służącej. A i mąż służącej, który bezczynnie w domu siedział, poruszył się i ożywił.
— Dajno chłopie kubecek łykniemy se po jednemu, rzekła gospodyni domu, wyjmując z pod zapaski flaszkę z wódką. Nalewa też co tchu do kieliszka: