Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Właściwie, co to nas może obchodzić? Ale widzę, żeś dalej zaszła w stosunkach z tymi sekciarzami, niż przypuszczałem. Wy kobiety macie zawsze słabość do wszelkiego rodzaju magów i sykofantów, ale jeśli ci to dać może jakiś jaśniejszy moment w życiu...

II.

Senator Roztocki miał w pobliżu Woli willę, okoloną parkiem i zawierającą wszystko, na co tylko mógł zdobyć się najbardziej wyrafinowany przepych. W tej epoce, gdy powstawały nieprawdopodobnej wielkości fortuny, wielu zdobywało je dla rozkoszy posiadania: Roztocki zgromadził bogactwa, by mu się stały narzędziem użycia. Używał też rozkoszy życia w całej pełni umiejętnie i subtelnie. Wśród tłumu nowych ludzi, rozsypujących bezmyślnie złoto, miljarder zmieniał je w wonne kwiecie, kupując piękno. Ponieważ zaś lubił nie tylko estetyczne formy przeszłych wieków, ale i ich wiedzę, obcował też chętnie ze znawcami przeszłości i ze smakoszami tej resztki jej skarbów, której nie zniweczyła zawierucha światowej komuny, a oni, by mu zrobić przyjemność, zwali go Mecenasem i Petronjuszem.
Tego dnia — a było to kilka tygodni po owych odwiedzinach Kaliny u Straffordów — zebrało się w poobiedniej porze dość liczne towarzystwo na tarasie willi Roztockich. Pan