Przejdź do zawartości

Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

legendom o niezwykłem pochodzeniu Kacpra, szkodliwie działającym na jego fantazję.
Radca Tucher był człowiekiem zasad. „Pryncypja“ były żywiołem, w którym obracał się przez całe życie. Ustalił między sobą a chłopcem odległość, pouczającą o szacunku. Nakazał mu prostą postawę, umiarkowany chód, spokojne maniery, nie zdradzające prostacko uczuć. Ukazywał mu oblicze umyślnie surowe. Właściwie dewizą pedagogiczną było w jego myśli: „nie dać się ruszać“. Nadto pokratkował czas Kacprowi zajęciami, zapełniającemi dzień od świtu do wieczora. Prócz lekcyj w końcu dnia były obowiązkowemi zajęcia praktyczne: stolarka, introligatorstwo, zegarmistrzostwo.
Ponieważ chłopiec okazał się nadzwyczaj ochoczym i sprawnym, tak w zajęciach umysłowych, jak i fizycznych, pilność jego i postępy były dla wychowawcy dowodem, że obrał drogę właściwą dotąd pomijaną. Zasady triumfowały!
Jakkolwiek sam Kacper początkowo umiłował nowe zajęcia i spełniał bez oporu wszelkie przepisy wychowawcy, z czasem samotność zaczęła mu ciężyć. Wychylał głowę przez okno, zasłyszawszy paplaninę bab — znał godziny przejścia przez ulicę piekarzy i robotników fabrycznych, uchylał drzwi swego pokoju na dźwięk dzwonka listonosza i z tego ostatniego względu zyskał u służby niepochlebny przydomek „podsłuchiwacza“.
W zacisznym, przepełnionym nieco stęchłą atmosferą domu Tuchera — raczej gmachu, zbudo-