Przejdź do zawartości

Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ten wybór, przecież ów zawahał się przed przyjęciem misji wychowawcy, wyrażając obawę, że i jego życie prywatne może się stać przedmiotem napaści prasy. W oporze podtrzymywała go stara matka, którą wypadło uspokoić oświadczeniem, że na wychowanie chłopca łożyć będzie wszelkie koszty gmina. Wówczas obowiązkowy radca wyraził zgodę na wzięcie Kacpra pod swoją opiekę, stawiając przecie warunek, że nikt nie będzie się mieszał do jego metod pedagogicznych. Był on bowiem zdania, że popsutego ciągłem podziwianiem chłopca należy ująć w karby surowego systemu, który wdroży go do porządku i prostoty życia. Warunek ten oczywiście przyjęto!
Rozwścieczona doznanym despektem Beholdowa niezwłocznie wyrzuciła na ulicę książki, odzież i bieliznę swego pupila w otwartej skrzyni. A gdyby litościwa przekupka nie przykryła jej rogożą, to cały dobytek chłopca przemókłby pod ulewnym deszczem i przegnił. Kacper siedział bezmowny, zdziwiony i zrozpaczony na skrzyni. Aż wreszcie zjawił się policjant i wyjaśnił mu zmianę w jego losach, uwożąc go wśród gwaru ciżby do domu Tuchera wraz z rzeczami.
Nowy opiekun odebrał chłopca ze szkoły i dał mu nauczyciela domowego w osobie studenta Schmidta. Zamknął drzwi przed pragnącymi poznać Hausera. Przerwał jego ćwiczenia konnej jazdy, jako „rzeczy, godne bogaczy i arystokratów, a chłopcu, przeznaczonemu do zarabiania na skromne życie pracą ręczną — mogące tylko przewrócić w głowie.“ W ten sposób kładł tamę