Strona:Jack London - Wyga.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co natchnienie, to natchnienie. Tak jest a nie inaczej. Moje natchnienie mówi mi, że zdobywszy wygraną dla ciebie, mogę postawić na parę numerów dla siebie.
— Czy grasz według jakiegoś systemu? — zapytał Kurzawa po dziesięciu minutach, kiedy jego wspólnik przegrał około stu dolarów.
Krótki potrząsnął z oburzeniem głową, rozsypując swe bony w sąsiedztwie numerów „3” „11” i „17”, a garstkę ich stawiając równocześnie na czerwone.
— Piekło z pewnością roi się od warjatów, którzy grali według systemu — oświadczył, kiedy krupier zgarniał pieniądze ze stołu.
Bezczynnie przyglądając się grze, Kurzawa zagłębił się w nią, bacznie śledząc najmniejszy jej szczegół, poczynając od wirowania gałki, a skończywszy na stawianiu i wypłacaniu stawek. Nie grał, poprzestając wyłącznie na obserwowaniu gry. Był tem jednakże tak zajęty, że kiedy Krótki wstał oświadczając, że ma już zupełnie dość, z trudnością udało mu się oderwać Kurzawę od stołu.
Krupier zwrócił Krótkiemu worek ze złotem, złożony jako poręka na grę. Równocześnie zaś wręczył mu papierek, na którym było napisane należytość „trzysta pięćdziesiąt dolarów”.
Krótki zaniósł swój worek i kwitek do znajdującej się po drugiej stronie sali, wagi na złoto. Siedzący za nią człowiek odważył z worka Krótkiego trzysta pięćdziesiąt dolarów i wsypał to złoto do szkatułki firmy.