Strona:Jack London - Wojna z polowaniem na mamuta.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czy sądzicie, że surowy kapitan, równie odważny, jak szlachetny, zamiast spełnić wyrok groźny — kazał mi być kuchcikiem, czy też posługaczem palacza okrętowego?
Nic podobnego! W ciągu miesiąca podróży nie byłem na pokładzie, nie widziałem nietylko żadnego kapitana, ale wogóle światła dziennego. Nawet człowiek, który mi umożliwił podróż, był synem rasy czarnej.
Żyłem w ciemności, jak sowa. Wyda się to wam niemożliwem, a przecież nikomu prócz mnie nie zdarzyło się takie realne i szczęśliwe zarazem nieprawdopodobieństwo.
Jak to zawsze bywa na okrętach, zakradł się wyjątkowo ciemnej nocy czarny murzyn do beczek z rumem.
Straszne to pijaki te murzyny i nie w tem należy widzieć niemożliwość, że murzynowi okrętowemu zachciało się rumu, ale owszem w tem, że się takiego pasażera nie przeraziłem, jakkolwiek po raz pierwszy w swem niedługiem życiu ujrzałem murzyna i to w nocy wyjątkowo ciemnej.
Nie tylko, że się nie przestraszyłem, choć mógł przecież zdradzić mą kryjówkę, lecz steroryzowałem go. Gdy klęknął obok jednej z beczek i przewiercił w niej świderkiem zgrzytliwym dziurkę i gdy ciągle klęcząc, oparł się rękoma na ziemi, by móc wygodniej pić, wskoczyłem na murzyna i siedząc na nim okrakiem, biłem go, wołając po cichu:
— A ty, złodzieju!
Jeszcze i dziś śmiać mi się chce, gdy sobie przypomnę tę scenę i wyraz gęby murzyna, choć tyle lat przecież minęło.
Porozumieliśmy się odrazu. Byłem panem sytuacji. Murzyn obiecał mnie karmić i wogóle dbać o moje wygody, a ja — nie przeszkadzałem mu w jego brzydkiem rzemiośle. Zaprzyjaźniliśmy się nawet i do chwili rozstania się naszego murzyn nie wiedział, że kryłem w swym sercu zdradę, do której ujawnienia na szczęście nic mnie nie zmusiło. Liczyłem się z tem, że mógł nas obydwóch przyłapać ktoś głęboko pod pokładem. Na taką chwilę miałem plan ukartowany. Siadłbym okrakiem na murzyna, biłbym go i wołał, ale w niebogłosy:
— A ty złodzieju!
Zdobyłbym sobie łaskę kapitana za wykrycie złodziejstwa i tępienie pijaństwa, a murzyn... o! murzyn miałby się wtedy zpyszna!