Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyjęty z niej list. Był to sekretarz Petera Winn. Przeglądanie, sortowanie i klasyfikacja korespondencji, nadchodzącej do pryncypała, należały do jego obowiązków.
— Ten list przyszedł z ranną pocztą — usprawiedliwiał się z dyskretnym uśmiechem. — Treść jest oczywiście bez znaczenia. Przypuszczałem jednak, że dobrze będzie pokazać go panu.
— Proszę przeczytać — polecił Peter Winn, nie otwierając oczu.
Sekretarz odchrząknął.
— Datowane 13-go lipca. Adres nie wskazany. Stempel poczty z San Francisco. Naogół zupełnie niegramatyczne. Pisownia fatalna. Oto tekst.
Pan Peter Winn.
Posyłam panu z szacunkiem przez ekspres gołębią wartającego dużo pieniędzy. Jest to loo-łoo“.
— Co to jest loo-loo? — wtrącił Peter Winn. Sekretarz zachichotał dyskretnie.
— Nie mam pojęcia. Przypuszczam, że to musi być jakiś przymiotnik. Dalej pisze tak:
Proszę wypuścić go na wolność wraz z kilkoma banknotami tysiącdolarowemi. Jeśli pan usłucha, to nie będę się panu więcej naprzykrzać. W przeciwnym razie będzie pan mieć wielkie zmartwienie“.
— To już wszystko. Podpisu brak. Sądziłem, że list ten rozweseli pana.
— Czy gołąb przybył? — spytał Peter Winn.
— Nie pytałem nawet.