Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prawdy tak Anglicy jak i Amerykanie są ludźmi nawskroś brutalnymi. Szydzą z naszej walki byków, ale sami z rozkoszą wylewają krew. Z ręki Johna Harned poległo w tym dniu więcej mężczyzn, niż kiedykolwiek padło na arenie w Quito. Nietylko w Quito, w całym Gwajakwilu i nawet wogóle w Ekwadorze.
I to wszystko spowodował jęk konia. Dlaczego jednak John Harned nie oszalał na widok zabijanego byka? Przecież zwierzę jest zawsze zwierzęciem. Koń czy byk. Jednakowo. John Harned oszalał. Niema na to innej nazwy. Upił się krwią. Stał się bestją. Osądźcie sami ktojest gorszy? Czy byk, biorący konia na rogi czy też John Harned, przebijający bagnetem ciało pułkownika Jacinto Fierro? A przecie John Harned przebił także wielu innych. Duszą jego zawładnęły djabły. Ranny wielokrotnie bił się jeszcze. Trudno było go zabić.
Marja Valenzuela była odważną kobietą. Nie krzyczała i nie mdlała jak to czynią inne. Spokojnie siedziała w swej loży, patrząc na arenę. Twarz jej była bardzo blada. Ręka kuczowo ściskała wachlarz. Pomimo wszystko jednak Marja Valenzuela nie obejrzała się ani razu.
Ze wszystkich stron wreszcie nadbiegli żołnierze, oficerowie i zwykli cywile aby mężnie uderzyć na szalonego Gringo. Doprawdy. W tłumie wołano, że należy zabić wszystkich Gringów. Jest to przecież stare hasło wszystkich krajów Ameryki latyńskiej. Prosty wynik nienawiści ogólnej do Gringów wraz