Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wzrost wysoki i łatwo rzucał się wszystkim w oczy.
— Niechże pan usiądzie — perswadował Luis Cervallos. — Robi pan z siebie warjata.
John Harned nie odpowiedział nic. Zacisnął kurczowo pięści i uderzył Luisa Cervallos w twarz. Uderzył tak silnie, że Luis Cervallos zwalił się jak nieżywy między krzesła i nie powstał więcej. Nie widział też wcale tego, co się stało potem. Zato ja widziałem wszystko. Urcissino Castillo, wychyliwszy się z sąsiedniej loży, uderzył Johna Harned w twarz laską. John Harned odpłacił mu pięścią. Cios był tak potężny, że Urcissino Castillo potoczył się w głąb loży, pociągając ze sobą generała Salazar. Teraz John Harned był już jak wściekły. Stał się ryczącą i straszną pierwotną bestją z przed tysięcy lat. Słyszałem, jak zawołał.
— Przybyliście tu na walkę byków. Ale, na Boga, ja pokażę wam jak walczą ludzie.
Była to prawdziwa walka. Po chwili nadbiegli żołnierze, pełniący wartę przy loży prezydenta. Ale John Harned wyrwał jednemu z nich karabin. Uchwycił za lufę i kolbą przejechał po ich głowach. Siedzący w sąsiedniej loży pułkownik Jacinto Fierro strzelał doń z rewolweru. Ale pierwszy strzał położył trupem żołnierza. Doprawdy. Widziałem to własnemi oczami. Dopiero następna kula trafiła Johna Harned w bok. Wówczas zaklął i bagnetem trzymanego w ręku karabinu przebił pułkownika Jacinto Fierro. To było już wprost straszne. Do-