Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

my, że byk będzie walczyć z powietrzem. On sam tylko nic o tem nie wie. Jest głupiem zwierzęciem. Nie ma żadnej szansy.
— To jest zrozumiałe — rzekł Luis Cervallos. — Byk przed uderzeniem zamyka oczy. Dlatego też...
— Człowiek ustępuję mu z drogi i byk uderza w próżnię — dokończył John Harned.
— Tak — rzekł Luis Cervallos. — Zawsze się tak dzieje. Byk zamyka oczy. Człowiek wie o tem dobrze.
— Krowy jednak nie zamykają oczu — odparł John Harned. — Znam jedną taką krowę. Znajduje się w Stanach, ściślej w Jersey i jest bardzo dojna. Zaręczam że rozpędziłaby całą tę hałastrę.
— Toreador nie walczy z krowami — wtrąciłem.
— Bo się boi — odrzucił John Harned.
— Bez wątpienia — rzekł Luis Cervallos. — Boi się krowy. Zabijanie toreadora nie wchodzi w zakres naszego sportu.
— Zdaje mi się jednak — mówił John Harned, — że byłoby to ciekawem, gdyby tak kiedy na arenie został zabity toreador. Na starość lub w razie kalectwa, kiedy będę musiał zarabiać na życie, wówczas nie będąc zdolnym do żadnej ciężkiej pracy, stanę się toreadorem. To jest właściwy sposób łatwego zarobkowania dla emerytów i starszych panów.
— Ależ niech pan spojrzy — rzekła Marja