Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Valenzuela. A właśnie byk zajadle napadł na toreadora i człowiek uniknął go, zręcznie manewrując swą płachtą. — Niech pan spojrzy. Przecież unikanie Ostrych rogów zwierzęcia wymaga nielada zręczność
— Istotnie — odparł John Harned. — Istotnie. Proszę mi jednak wierzyć, że tysiąckrotnie większej zręczności wymaga unikanie licznych, a szybkich ciosów boksera, którz nie zamyka oczu i prowadzi inteligentną walkę. Prócz tego ten byk wyraźnie nie chce walczyć. Niechże pani spojrzy. Byk ucieka.
Nie był to dobry byk. Znów biegł dokoła areny, poszukując wyjścia.
— A jednak byki bywają niekiedy bardzo groźne — rzekł Luis Cervallos. — Nigdy nie można przewidzieć co taki zły byk zrobi w następnej chwili. Są nader roztropne, to już pół-krowy. Zapaśnicy nie lubią ich. Patrz pan! Byk zawraca!
W samej rzeczy byk, widząc bezowocność swych wysiłków wydostania się po za ogrodzenie areny, znów atakował wrogów z całą furją.
— Wywiesił już język — rzekł John Harned. — Najprzód zmuszają go do opicia się wodą. Potem męczą rozmyślnie, każąc mu walczyć z powietrzem. Bierze w tem udział wielu ludzi. Jedni dręczą byka, inni odpoczywają. Byk zaś przez cały czas nie ma ani chwili odpoczynku. A kiedy jest wyczerpany już zupełnie, a nogi jego tracą elastyczność, wówczas występuje matador i razi go swą szpadą.
Przyszła kolej na banderillerosów. Trzy razy