Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Myślę — „odpowiedział — że byk niema żadnych widoków zwycięstwa. Byk z góry skazany jest na zagładę. Wynik stoi po za wszelką wątpliwością. Zanim jeszcze byk ukaże się na arenie, każdy wie, że zwierzę musi umrzeć. W każdym sporcie wynik jest zawsze wątpliwy. Tu zaś mamy tylko głupiego byka, który musi uderzyć na pięciu sprytnych ludzi, co walczyli już niejednokrotnie z bykami. Uczciwiej byłoby może, gdyby do walki z bykiem występował jeden tylko człowiek.
— Bibo może jeden człowiek przeciwko pięciu bykom — odparła Marja Valenzuela. To pobudziło wszystkich nas do śmiechu. Najgłośniej śmiał się Luis Cervallos.
— Tak — rzekł John Harned, — jeden człowiek przeciwko pięciu bykom. I to taki, który równie jak I byki nigdy nie był jeszcze na arenie. Jak naprzykład senor Cervallos.
— fl jednak my Hiszpanie lubimy walkę byków — wtrącił Luis Cervallos. I przysięgam, że sam djabeł podszepnął mu do ucha wówczas co ma zrobić potem,
— Macie zatem przerafinowane gusta — rzekł John Harned. — Na rzeźni w Chicago zabija się byki tysiącami, a przecież nikt nie jest ciekaw jak się to robi.
— To na rzeźni — odezwałem się. — Ale tu na arenie mamy sztukę. Rzadką, subtelną sztukę.
— No nie zawsze — zauważył Luis Ceryallos. —