Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się go do walki. Człowiek — bokser zaś walczy z własnej woli.
— W takim więc razie postępuje jak nierozsądne bydlę — rzekła Marja Valenzuela. — Jest dzikim. Jest człowiekiem pierwotnym. Powiem nawet więcej. Jest zwierzęciem. Puszcza w ruch łapy zupełnie jak niedźwiedź jaskiniowy i jest okrutny. Walka byków to co innego. Ach! Pan nigdy nie widział walki byków, co? Toreador jest zręczny. Musi posiadać wielką biegłość. Jest nawskroś nowoczesny i romantyczny. Jest tylko człowiekiem, istotą słabą i wątłą. Spotyka się oko w oko z dzikim bykiem. Zadaje mu cios śmiertelny cienką szpadą. Jednem pchnięciem przeszywa serce bestji. Jest to przepiękny widok. Serce bije żywiej w piersi, kiedy się widzi małego człowieka i wielką bestję, szeroką równię areny i tysiące ludzi, wstrzymujących oddech i śledzących zapasy. Olbrzymi zwierz rusza do ataku. Mały człowiek stoi jak posąg. Nie porusza się wcale. Jest nieustraszony. W dłoni jego tkwi cienka szpada, migocząca w promieniach słońca jak srebro. Coraz więcej zbliża się wielki zwierz, zbrojny w parę ostrych rogów. Człowiek nadal trwa w bezruchu. Nagły błysk szpady. Dokonało się. Byk z przebiłem sercem pada na piasek areny. Zwierz ginie, a człowiek wychodzi bez szwanku. Jest mężny. Jest wspaniały. Ach, czuję doprawdy, że mogłabym zakochać się w torladorze. Natomiast bokser jest dla mnie tylko zwierzęciem, dzikiem i pierwotnem ludzkiem zwierzęciem, szaleńcem, który z najwyższem