Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

leżą do żadnego kraju ani do żadnej określonej epoki. Są, że tak powiem, uniwersalne. To nie kobiety, lecz boginie. Mężczyźni padają plackiem do ich stóp. One zaś traktują mężczyzn jako igraszkę i przebierają wśród nich jak w piasku swemi pięknemi paluszkami. Mówią, że taką właśnie kobieta była Kleopatra. Również i Cyrce. Ta ostatnia przedzierzgała mężczyzn w świnie. Ha! Ha! Było wszak tak, nieprawda?
fi wszystko to zdarzyło się jedynie na skutek rozmowy Marji Valenzula z Johnem Harned.
— Wy Anglicy — mówiła — jesteście, jakby to powiedzieć? No, barbarzyńcami. Lubicie boks. Dwaj mężczyźni tłuką się pięściami, póki jeden drugiego nie oślepi albo nie złamie mu nosa. To jest wstrętne widowisko. A jednak widzowie patrzą na to z lubością i głośno wrzeszczą z radości. Czyż nie jest to barbarzyństwem?
— Ale boks jest sportem męskim — odparł John Harned. — Mężczyźni ci walczą dla własnej przyjemności. Nikt ich przecież nie zmusza. Boksują się, bowiem daje im to najwyższe zadowolenie.
Marja Valenzuela zauważyła wówczas nieco wzgardliwie.
— Często też zabijają się podczas walki. Wszak prawda? Czytałam o tem w gazetach.
— A walka byków? — zapytał John Harned. — Przecież tam zawsze byk ginie na arenie. Wychodzi zaś w szranki bynajmniej nie dla własnej przyjemności. Z bykiem postępuje się nieuczciwie. Zmusza