Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krajach widocznie się zmniejszała władza polityczna kościoła; naczelni mężowie jego zaczynali spostrzegać, że mgliste podstawy, na których się wznosił, chylą się ku upadkowi. Środki surowości względem przeciwników, do których się dawniej z powodzeniem uciekano, nie dawały się nadal skutecznie zastosowywać. Owszem, palenie filozofów od czasu do czasu więcej szkody, niż pożytku sprawie jego przyczyniało. W wielkim zatargu z astronomią, w którym Galileusz główną rolę odegrał, kościół doznał całkowitej porażki; a jak to widzieliśmy, nie mógł już stawić żadnego oporu, gdy się drukowało nieśmiertelne dzieło Newtona, jakkolwiek Leibnitz dowodził w obec całej Europy, że „Newton podkopał fundamenta religii naturalnej“.
Od czasów Newtona, aż po dziś dzień, rozbrat nauki z dogmatami kościoła wzrastał bezustannie. Kościół nauczał, że ziemia jest środkowem i najważniejszem ciałem wszechświata; że słońce, księżyc i gwiazdy są jej hołdownikami. Na tym punkcie pobity został przez astronomię. Twierdził on, że potop powszechny zalał ziemię, że te tylko zwierzęta go przeżyły, które uratowano w arce. Błędność tego podania okazała geologia. Dowodził on wreszcie, że był pierwszy człowiek sześć czy ośm tysięcy lat temu doraźnie stworzony, czyli powołany do istnienia w stanie doskonałości cielesnej i umysłowej, a potem upadł. Ale antropologia prze-