Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To głęboko filozoficzne spostrzeżenie zięcia Mahometa jest najzupełniej prawdziwem; chociaż bowiem właściwe każdemu rysy cielesne świadczą o jego pochodzeniu, to ustrój umysłowy, a zatem i kierunek myśli, zależą od otoczenia.
Kiedy Amru, namiestnik kalifa Omara, podbiwszy Egipt, przyłączył go do państwa saraceńskiego, zastał w Aleksandryi gramatyka greckiego Jana, przezwanego Filoponem czyli pracowitym. Rachując na przyjaźń, która urosła pomiędzy nimi, Grek prosił o darowanie mu szczątków wielkiego księgozbioru, ocalonych od srogości wojny i fanatyzmu. Amru posłał do kalifa, zapytując o rozkazy. „Jeżeli księgi zgadzają się z Koranem, tem słowem bożem, to są niepotrzebne i poco je chować; a jeżeli się nie zgadzają, to są niebezpieczne: każ je zniszczyć“. Taka była odpowiedź kalifa; spełniając rozkaz, Amru rozdał księgi łaźniom aleksandryjskim i powiadają, że w sześć miesięcy ani śladu ich nie było.
Pomimo, że zaprzeczano temu faktowi, niema prawie wątpliwości, że Omar wydał taki rozkaz. Był to człowiek nieoświecony; otoczenie jego składało się z fanatyków i nieuków: czyn Omara stwierdzał słowa Alego.
Nie trzeba myśleć jednak, że księgi, których pożądał Jan Filopon, były te same, które składały wielką bibliotekę Ptolomeuszów i Eumenesa, króla Pergamu. Blisko tysiąc lat upłynęło od czasu, gdy