Strona:J. Turgeniew - Z „Zapisek myśliwego”.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na czwarty dzień później już nie żył.
Wogóle dziwnie umierają ludzie ruscy. Wielu nieboszczyków przychodzi mi teraz na myśl. Przypominam sobie, ciebie, mój stary przyjacielu, niedouczony studencie, Awenirze, prześliczny, najszlachetniejszy człowieku! Widzę znów twoją twarz suchotniczą, zielonkowatą, twoje rzadkie blond włosy, twój łagodny uśmiech, twój wzrok pełen zachwytu; słyszę twój głos słaby i łagodny. Mieszkałeś ty u wielkorosyjskiego obywatela, Gura Krupiennikowa; uczyłeś jego dzieci, Fofę i Ziozię, czytania russkiego, jeografii i historyi; znosiłeś cierpliwie ciężkie żarty samego Gura, swawolę złych malców, nie bez gorzkiego uśmiechu, lecz i bez narzekań; — spełniałeś kapryśne wymagania znudzonej pani, ale za to jakże bywałeś szczęśliwy, gdy wieczorem, po kolacyi, załatwiwszy wreszcie wszystkie swe obowiązki i zajęcia, siadałeś przy oknie z fajeczką, lub też przerzucałeś z chciwością zniszczony, gruby miesięcznik, przywieziony tu z miasta przez jeometrę, takiego samego bezdomnego biedaka, jak i ty!
Jakżeż podobały ci się wówczas wszelkie wiersze i wszelkie powieści; jak łatwo ukazywały się łzy w twoich oczach; z jaką przyjemnością śmiałeś się; jak szczerą miłością do ludzi, jaką szlachetną sympatyą do wszystkiego co dobre i piękne, przejmowała się twoja dziecięco-czysta dusza.
Należy powiedzieć prawdę: nie odznaczałeś ty się zbytecznym dowcipem, nie obdarzyła cię natura ani pamięcią, ani pilnością. W uniwersytecie uważany byłeś za jednego z najgorszych studentów, na lekcyach spałeś, na egzaminach milczałeś uroczyście;