Strona:J. Servieres - Orle skrzydła.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Księżniczka Wanda C. — brzmiała cicha odpowiedź.
— Znam cię! — krzyknęła ucieszona dzieweczka. — Ja jestem Józia z Roche-Marie.
Wanda słyszała o poczciwej dziewczynce od Miary i z radością wyciągnęła do niej ramiona. Uścisnęły się, jak dobre znajome, poczem siadłszy obok siebie, zaczęły wzajemnie zwierzać się sobie. Wanda dowiedziała się od Józi, iż znajduje się w pobliżu Roche-Marie.
Po chwili księżniczka opowiedziała Józi, że od kilku miesięcy jest zamkniętą w zamku Kerguerion. Żądają od niej spiskowcy, aby pomogła im w wykonaniu nowego zamachu na życie Napoleona.
— Trzeba cię stąd wydostać — rzekła Józia stanowczym tonem — musimy cię ocalić. Hrabiny niema obecnie w zamku, skorzystamy więc z tego... Podobno lochy te są połączone kurytarzem podziemnym z wyspą, odszukam go i wyprowadzę cię stąd, księżniczko!
Mówiąc to, podjęła z ziemi świecę i rozpatrywać poczęła podłogę kurytarza.
Po chwili podważyła deskę, leżącą na ziemi, pod którą ukazał się ciemny otwór.
— Jest! — wykrzyknęła radośnie, poczem wyszukała spory kamień i wrzuciła go w ów otwór, słuchając uważnie, jaki dźwięk wyda.
— Woda nie plusnęła — rzekła — to dobrze, mogę tam wejść.
Skinąwszy głową księżniczce, odważna dziewczyna zaczęła schodzić w głąb lochu.