Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
208
5 SIERPNIA.

w świecie, i najwyborniéj pomyślanego, porobiono później dziwne a dziwne rzeczy.
Jedni znajdowali go nieprzyzwoitym (pytam się czemu?) drudzy domyślali się gwałtem, że go musiano ośmiewać i t. p. Ludzie, gdy nie mają co robić, przędą nici z pajęczyny.
6, 7, 8. Sierpnia. Piątek i Sobotę, spędziłem na czytaniu w domu i kilku wizytach. Dni po burzy chłodne i wietrzne, ale w zburzoném morzu kąpać się najmiléj.
W niedzielę, pomimo wiatru, który zawsze jeszcze kołysze morzem i falami bije o brzegi, pogodne niebo, dzień piękny. Z rana jeździłem na stary i nowy Bazary. Na nowym buduje się ogromna, piękna, w bizantyjskim stylu Cerkiew, którą już teraz z daleka widać, dojeżdżając do miasta, wchodziliśmy do środka i zastanawiali nad śmiałością budowy, i jej wykonaniem dokładném, ogromne pilastry utrzymują nawę do kola. Słusznie uważał mój przewodnik, że gdyby gdzieindziéj podobnego ogromu gmach przedsiębrano, rusztowania byłyby wielką i kosztowną rzeczą. Tu kilkadziesiąt, można śmiało powiedzieć, cieńkich patyków i żerdzi po-