Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
207
5 SIERPNIA.

Widząc zbliżającą się chmurę, wyprorokowałem łatwo burzę, w którą z początku nikt wierzyć nie chciał; ledwieśmy mieli jednak czas uciec przed nią do portu, gdy już deszczu krople padać poczynały, a błyskawice i grzmoty rozwijały się nad głowy naszemi. Biegłem do domu szybko; od dawna bardzo takém się nie potrzebował śpieszyć. Dorwałem się przecięż do naszego domu przed samém burzy spadnięciem, burzy, która była okropna.
Projektowany po przechadzce wieczór w cukierni Carutti, zdawalo się, że nieprzyjdzie do skutku, około dziesiątéj, przecięż niebo się ślicznie wypogodziło, wyjaśniło, i towarzystwo zebrać mogło. — Był to wieczór szczególny w swoim rodzaju, bo naprzód w cukierni, powtóre damy ubrane jak na przechadzkę, mężczyzni w surdutach, lub en demi-toilette. Wszystkie warunki zabawy, bez kolącéj etykiety i toalety dopełnione; sądzę, że się musiano bawić wyśmienicie. Gdy to piszę, tańcują jeszcze — ja wracam do domu.
Z wieczora lego, najniewinniejszego