Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
97
4. LIPCA

łyniu — uważałem także, że kobiéty wcale się tu inaczéj podpasują, co im wcale wdzięku nie dodaje. Pas ich spuszcza się bardzo nizko na biodra, a uwiązanie opadającego węzła, przypomina już wschodnie stroje i dawne starożytne przepaski greckie. U tutejszego ludu wszakże, to podpasanie niżéj stanu, jest niezgrabne i brzydkie zupełnie. Kobiéty pomimo bogatych przyborów, smaku w stroju i chęci wystrojenia się dla dodania sobie wdzięku, nie okazują. Wszystko co mają, narzucone niedbale, jakby tylko na popis dostatku. Ozdobą dziewcząt najwydatniejszą są żółte ich chustki z przodu wiszące, na wpół złożone, pstre, robione kwiatki powtykane na głowie, paciórki i obróżki z medaljonami i krzyżami na szyjach, koszule na rękawach, z przodu około rozporka i u szyi wyszywane krasno, wzorzysto i bogato. Na środku rynku między wozami, kupami soli, mięsiwem, żydowstwém, wśród gwaru, siedział pod słońcem piekącem, siwy z gołą głową i nagą piersią opaloną, dziad lirnik, który wyciągając rękę coś śpiéwał, przygrywając na lirze. Przy nim odarta dzie-