Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
96
4. LIPCA

ce słonecznéj: i lekkiemi tylko namioty osłonionemi, kramikami.
Były tam i wozy z tytuniem, nad któremi na długiéj tyce powiewała papuża, i wozy z mięsiwem rozłożoném na nich i sol kupami rozsypana, którą mierzyło żydowstwo, i wszelkie potrzeby w które zasposobiało się chłopstwo okoliczne na dwa tygodnie — Mołdawjan tak tu jeszcze mało było, żem ich dostrzedz chociaż mi byli pokazywani, nie mógł; w okolicy jednak są ich gęste osady. Puściłem się mimo skwaru i znużenia, korzystając z okoliczności, na rynek pomiędzy tłum, dla nowych postrzeżeń, względem fizionomji i strojów ludu tutejszego.
Dziewczęta twarzami wielce brzydkie, strojne były wytwornie, w białych zakasanych po łokieć koszulach, we włosach całkiem oplecionych wstęgami różnobarwnemi, których mnóstwo powiewało na plecach, szyje zawieszone paciórkami i naszyjnikami wyszywanemi z paciórek, naksztalt obróżek. Kaptury swit wiesniaczych, proste, pięknie jednak skrojone nie miały żadnych ozdob, sznurków i bramowania, jak na wo-