Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
95
4. LIPCA

rego karczemki, a raczéj kletki, chylą się w prawo i w lewo, na cienkich popodpierane słupkach. Twarze ludu dziwnie brzydkie, mianowicie kobiét, które nawet charakterystycznie brzydkiemi być nie umieją. Z mnóstwa widzianych kobiecych twarzy, nie wiém czy dwie spotkałem ładne, nie wiém czy cztéry przystojne, a większość szkaradna. Na tęż samą liczbę w Grodzieńskiém i Wileńskiém, na Polesiu wołyńskiém, większość byłaby piękna, a wyjątki tylko szpetne. Cale téż tu inna i innych cech fizjonomji rasa ludu i plemię.
U mężczyzn oprócz pasów czerwonych i sinych włóczkowych, postrzegałem także zielone bawełniane, haftowane w desenie. Nie noszą ich jak u nas na switę, ale noszą pod nią. Czapki najpospolitsze, wysokie, czarne, barankowe, okrągłe, nad któremi wierzch sukienny, czubato się podnosi.
Właśnie szczęśliwie dla mnie, trafiliśmy na jeden z częstych w Wierzchówce jarmarków, a rynek zapełniony był tłumem różnofarbnym, żwawym, krzyczącym, szemrzącym, uwijającym się między rozłożonemi na spie-