Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.II.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
55

Mało już nie mam za swe, a człowiek się boi
By z słówkiem nie wyleciał, co więc chmiél rad broi.

Pij ty włodarzu i mów coć się będzie zdało
Prosto jako za naszych ojców więc bywało.
— Tak ci bywało panie, pijaliśmy z sobą,
Ani gardził pan kmiotka swojego osobą.

Dziś wszystko już inaczéj, wszystko spoważniało,
Jak to mówią — postawy dosyć — wątku mało!

W xiędze II pieśń X, jest także rodzajem patetycznéj Satyry. Ostatni w niéj obraz, całkiem satyryczny.

Nie umié syn ślachecki na koń wsięść na łowy
Na dziki zwiérz z oszczepem jechać nie gotowy,
Lepiéj kufla świadomy, albo kart pisanych,
Każesz li dać i kostek prawem zakazanych.

Więc ojciec krzywo przysiągł, wydarł sąsiadowi,
Gotując niegodnemu spadek potomkowi
I przybywać ma rzkomo, ale niewiém czemu,
Zawsze na czymścić schodzi państwu niesporemu.

Doskonałą Satyrą, jest XXI pieśń (Xigga II) humor tu nawet satyryka.

Czołem na cześć, łaskawy mój panie sąsiedzie,
Boże nie daj u ciebie bywać na biesiedzie —
Każesz mi pić prze dzięki twe przemierzłe piwo,
Że do dna nie wypijam patrzysz na mnie krzywo.

Wszystkoć wadzi, boć na nos biédna mucha padła,
Rzucasz głową i mniemasz, że cię do krwi zjadła.
Od stołu żonie każesz, fukasz na pachołki,
Wyciskałeś talérze, wyciskasz i stołki.