Strona:J. B. Dziekoński - Sędziwój.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Głosy ich i brzęki orężów ucichły już po oddaleniu się w odległości; Kosmopolita puścił rękę Sędziwoja, zapalił lampę na stole i wolno wyszedł.
Młodzieniec dotykał sam siebie, nie dowierzał sobie, czy nie był pod wpływem jakiegoś snu zwodniczego, który go przeniósł na chwilę do cudownej nadziemskiej krainy, z której tak niepostrzeżenie i nagle wrócił do pracowni. Lecz chwilowy ten pobyt w krainie mgły niezatartą już w nim na wieki uczynił zmianę.




VIII.
Zaklęcie.
„Bądź ty błogosławionym, czy przeklętym duchem; przynoś rosę nieba, czy dym piekieł z sobą.“

............

Muszę z tobą mówić!
Hamlet Szekspira.

Duszne są te cmentarze ludzi żyjących, nazywane miastami. — Wspaniałe pałace i rzędy domów są tylko szeregiem grobowców. Tu nawet wzrok jest spętany, zimne głazy spotyka lub zimniejszą pierś człowieka kupczącego; tu myśl jest spętana, niebo nawet dym kominowy ci zasłoni; tu musisz zapomnieć, żeś człowie-