Strona:J. B. Dziekoński - Sędziwój.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ośmieli się zaprzeczyć — zapytał po łacinie, wolno cedząc słówka, wypiżmowany, z utrefioną szwedzką bródką modny lekarz — kto zbije moje twierdzenie, iż, nie wchodząc ani w сausam proximam, ani causam remotam, że mówię, to choroba nerkowa? Oczywiście więc na affekcyę tę służyć tylko mogą liście kopytnika — asarum, posiadając bowiem kształt nerek, nieodzownem na nerki są lekarstwem.
Powstała żwawsza sprzeczka, każdy chciał mówić, przekonywać, jeden, najmocniejsze piersi mający, zawołał:
— Słuchajcie mnie! oto zbadałem horoskop pacyentki, trzeba czekać, aż Saturnus minie jej drogę życia; zbadałem, iż planeta ta zawsze jej była szkodliwa, teraz nastąpi crisis...
— Oto nieodzowna recepta — rzekł drugi, czytając z kartki — popiołu z nietoperza dwie szczypty, krwi suszonej z ropuchy, na koniec noża, pięć gram tłuczonej mumii.
Chora wzniosła ręce i, jakby szukając, widząc kogoś przed sobą, głucho rzekła:
— Nie ze mnie, nie ze mnie! ale z niej zdejm ciężar! przebaczenia!
Reszta głosu przemieniła się w niezrozumiałe mruczenie, ręce jej opadły, a córka, z rozpaczą rzucając się do nóg Sędziwoja, słuchającego z boleścią całej tej sceny, wzywała ratunku. Sprzeczka lekarzy powiększyła się; jedni chcieli jej wlać w usta jakieś lekarstwo, drudzy przeszkadzali; już przychodziło do prawdziwej