Strona:J. B. Dziekoński - Sędziwój.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie słyszał dobijania się, jak w fortecy, głuchym był na wszystkie, kilka razy ponawiane odezwy przez drzwi.
Tymczasem towarzyszów młodego rycerza uderzyła nadzwyczajna zmiana, która nastąpiła w całym jego charakterze i układzie. Ów nie gdyś szalony, wesoły, pierwszy do zuchwałych wyskoków i sztuk swawoli, Albert stał się posępnym, zamyślonym i unikającym najmniejszej sposobności powrotu do dawnego życia.
— Oczywiście, mówiono, powietrze nawet w domu alchemika zaklęte.
Grandorf w kilka miesięcy opuścił Bazyleę, a po jego wyjeździe rozgłaszać zaczęto, iż miłość ku młodej żonie Thoeldena była przyczyną tej zmiany. Biedny alchemik nieraz może, przechodząc przez miasto, słyszał szyderstwa złośliwych, cieszących się z obmowy.
Około tego też czasu urodziła mu się córka, pierwsze jego dziecię.
W kilka dni po urodzinach opowiadał służący, pomocnik robót alchemicznych Thoeldena, pan wyprawił go z pracowni i sam się w niej zamknął. Było już późno wieczorem, i służący zasnął na dole. Blizko północy zbudził go mocny szum na górze i stukanie, jakby kilka osób razem chodziło. Śmiech, wyrzekania, śpiewy i jęki na przemiany dawały się słyszeć. Przestraszony, wchodzi do komnaty, gdzie żona pana jego spoczywała. Blade światło lampy oświecało alkowę, tak, iż mógł spostrzedz, że