Strona:J. B. Dziekoński - Sędziwój.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stępku Rogosza ze swym panem, i teraz podwójnie szczęśliwy z powodzenia Sędziwoja, rubaszno-złośliwie się tylko uśmiechał.




IV.
Praga.
„Kamień gorejący składa się z trzech części.
Tylko ten złożyć go potrafi, kogo Bóg w łonie
matki już do tej sztuki poświęcił“.
Poemat o kam. filozof.
Jana von Tetzen 1412 r.

Nie minęło pół roku od czasu wyjazdu Sędziwoja z Bazylei, a stugębna Fama po całych Niemczech jego sławę rozniosła. Żaden Adepta nie był dotąd tak głośnym, nie okazywał tak jawno dowodów swej sztuki, i żaden nie cenił mniej owoców tej sztuki, to jest złota.
Wraz po przybyciu swoim do Krakowa, książęcem życiem, niesłychanym zbytkiem i rozrzutności zwrócił wszystkich oczy na siebie. Doszła pogłoska króla Zygmunta III, który sprzyjał Alchemii i sam często z Mikołajem Wolskim potajemnie, w pracowni zamknięty, obok sztuki złotniczej nad Alchemią pracował. Sędziwój został wezwany do dworu. Zaszczycony poufałą z królem rozmową, kilkakrotnie w jego przytomności zamieniał srebro na złoto. Lecz żadne zachęty, żadne obietnice zatrzymać