Strona:J.I.Kraszewski - Czercza mogiła.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bitwy były i nieszczęścia, nie jeden życiem przepłacił, ale wszyscy wiedzą i sąsiedzi i swoi, że Pogrudzie należy do Krasnego.
— No! a jakże nazywacie to? — zapytał Szumczykiewicz wskazując kopiec na łączce.
— Czercza mogiła! — odparł wieśniak zająkując się i ledwie wymówiwszy słowo, już żałując, że się z niem mimowolnie wyrwał. Hawnul nogą ze złości tak uderzył o ziemię, że spod murawy czarna się ziemia wilgotna pokazała w tym miejscu, a Turzon poskoczył żywo i zwrócił zaraz uwagę sądu na zeznanie gromady strony przeciwnej.
— Oto jest — rzekł żywo — promyk światła, który pada z łona ciemności, prześwietny sądzie, prosimy o zapisanie zeznania. Prawda wyrywa się z ust stłumiona i chłop inaczej jak mogiłą nazywać nie umie tego mniemanego kopca.
Zgiełk się stał i zamieszanie, gdyż i chłopi pomiędzy sobą waśnić się i spierać i Hawnul z Wiłą i z nimi poczęli się ujadać, i sądowi różnie interpretować wyznanie.
Inni Krasniańscy usiłowali poprawić co zepsuła szczerość pierwszego, ale im kłamstwo z ust wychodzić nie chciało, krążyli, wykłamywali się od wyraźnego świadectwa, bałamucili i summa summarum z zeznań ich nic wyciągnąć stosownego nie było można. Gdy się to dzieje, gromady Serebrzyniecka i sąsiednie z Obodów, Smolnego i Żabiego stały, patrzały i uśmiechały się.
Przyszła na nie kolej odpowiadania, i mimo wykrzykiwania Wiły, mimo wybuchów Hawnula, jasno się oka-