Strona:Józef Wilhelm Rappaport - Nowe monologi.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żal tej biednej dyrektorowej! Już sobie wyrwała wszystkie włosy razem ze skórą i powiesiła je na gwoździu koło drzwi. No — wiecie! Aż tak się martwić, żeby sobie skórę razem z włosami wydzierać z głowy, to trochę za dużo! (j. w.). Już mu dają złoty sześćdziesiąt i pięć... Nie chce sobaka! (j. w.). Przyszła jakaś królowa... To jest pewnie ich główna primadojna (j. w.). Mówi do tego Otella, że jak nie wyjdzie na scenę, żeby ją zadusić, to go nagła choroba zadusi! (do publ. porozumiewawczo). Aha! To pewnie jest ta Dyzdymona! Dlaczego ten czarny Otello nie chce zrobić przyjemności takiej morowej Dyzdymonie?... (j. w.). On mówi, że jak nie dostanie trzech złotych, to za żadne skarby świata nie będzie dusił takiej starej krowy (zagląda za kulisy i po chwili podskakuje z radości). Dobrze mu tak! Dostał od Dyzdymony po pysku, aż wykopyrtnął się na dyrektora. Fajna baba, dalibóg, że pirsza klasa! (woła za kulisy). Popraw mu pani, żeby się nogami nakrył! (wrzeszczy i łapie się za głowę). Nie dyrektorowi! Temu czarnemu diabłowi, myślałem! Co pani bidny dyrektor winien? (do publ.). Trzasnęła dyrektora, że jak Boga mego, nie wiem czy ten chłop to wytrzyma (zagląda za kulisy, potem do publ.). Gwałtu! Dyrektorowa złapała Dyzdymonę za włosy (zagląda). Oho! Już jej także zerwała skórę razem z włosami! (wybiega na środek sceny). Taż proszę państwa, to jest regularne pyskobicie, jakiego nawet w naszym rzeźnickim fachu nie znają! Trzeba tej bidnej Dyzdymonie pomóc, bo inaczej, Otello już nawet nie będzie miał co dusić! (biega zaaferowany po scenie). Hej! Może który z panów na ochotnika! (zakrywa oczy ręką, szukając po sali). Nikt się nie zgłasza! (z postanowieniem). To ja sam będę musiał wyratować Dyzdymonę! (biegnie za kulisy, wywijając parasolem). Proszę mi posłać policję na pomoc! (za sceną słychać jego głos). Proszę puś-