Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
90
JÓZEF WEYSSENHOFF

bnych, gdy wypadnie zważyć człowieka lub położenie.
Zrozumieli obaj, że sprawę prowadzić wypadnie ostro i bardzo tajemnie.

Dnia 11-go marca.

Nie widziałem jej od trzech dni, od owej nocy. I nie chcę jej widzieć, chyba na krótko, przy świadkach, dla upozorowania mego wyjazdu.
Niema już mojej Celiny. Umarło coś i runęło we mnie. Kiedy o niej myślę, przenika mnie zgroza i pogarda, — pogarda nie dla niej, ale dla siebie samego, żem mógł cześć taką i uwielbienie, i tyle piękna swojego umieścić w tej duszy przewrotnej.