Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
91
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO

Ona-ż mi to była całą słodyczą świata i najświętszą z kobiet? Kiedy przypomnę to, com do niej mówił, a bardziej jeszcze to, com o niej myślał, a ocknę się potem i srogie dzisiaj mnie zaboli, wtedy dzieją się we mnie rzeczy tak bolesne, jakby mi kto duszę obdzierał ze wszystkiego piękna.
Nieskończony żal czuję do tej kobiety, ale zranić jej nie byłbym zdolen, mścić się nad nią nie mogę. A zawiniła ciężko przedemną. Tak lekko cenić, tak sponiewierać moje uczucie, któremu odpowiedziała przecie, chociażby tylko słowem! Miłość moją, której sobie za zasługę nie poczytuję, bo jej jest natchnieniem, a moim losem, — ona przecie zrozumiała, ona ją odróżniła od ckliwych wy-