Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
88
JÓZEF WEYSSENHOFF

linę, albo zakończyć się jakąś interwencyą i marnymi układami. A ja dbam o pewną siedmiosekundową chwilę; nawet jej obietnica bardzo mię nęci.
Znalazłem już sekundantów. Récan i Krotoski byli obaj na wieczorze, a że to ludzie bardzo dyskretni, rozumni i szczerze mi przyjaźni, dawno już myślałem, że w danym razie im moją sprawę powierzę.
Wracaliśmy piechotą od Warszyckich, miałem więc czas prosić ich i rozmówić się. Przystali odrazu, bez cienia wykrętu, tak, jak się tego po nich spodziewałem, chociaż Récan naprzykład ma stałe zajęcie w biurze i bez strat nie może go opuścić. Krotoski swym tonem tyranicznego