Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
64
JÓZEF WEYSSENHOFF

wprost o wczorajszem zajściu, bo musiałem przepraszać, a nie czułem się dosyć winnym i nie mogłem wszystkich swoich usprawiedliwień przytoczyć. Ale ona, skorośmy zostali sami, przystąpiła odważnie do przedmiotu i z taką powagą, aż mi się nową wydała i niezwykłą:
— Panie Janie, czy chcesz ode mnie wszystkich mych przyjaciół odstraszyć?
Jak kto ze mną na ostre, to i ja z nim. Odpowiedziałem więc:
— Zależy od gatunku przyjaciół i stopnia ich zażyłości z panią...
— Alfred jest moim ciotecznym bratem, więc o jego gatunku trudno wątpić, — rzekła trochę dumnie, — a wyznaję, że go bardzo