Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
172
JÓZEF WEYSSENHOFF

— A jednak z tego świata pana wybrałam.
— Bodajbyś pani nigdy tego nie uczyniła! Po co było rzeczywiście mnie wybierać wobec tylu innych godniejszych?
— Nie rozumiem.
— Jest tylu, którzy-by się zadowolili kilku na dzień wesołymi promieniami twoich oczu, wesołą twoją rozmową, weselszą jeszcze dlatego, żeś taka piękna. A ja chciałem więcej, bo i tego wszystkiego, i jeszcze twojej smutnej duszy.
— Ja nie mam smutnej duszy, a pan jest romantyk. Może to całe nieszczęście?
— Może to prawda.
— Pan podnosi uczucie do takiego dyapazonu, że urzeczywi-