Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
170
JÓZEF WEYSSENHOFF

rozkoszy, ani męczarni? A miłość jest wielką rozkoszą, albo strasznym bólem, — więc ty nie dla miłości stworzona. I jest także ślubem dusz i zapomnieniem siebie dla kochanej drugiej duszy. Czy to nazwać samolubstwem we dwoje, czy szczytem poświęcenia i altruizmu, wszystko jedno — dość, że kto kocha — żyje miłością. A kiedy ci się zdawało, że mnie kochasz, czy ja ci byłem nie tylko towarzyszem, odpowiadającym bardziej, niż inni, twym upodobaniom, ale jedyną twą myślą? Czy każdy mój rys twarzy, albo charakteru, wydawał ci się najmilszym, nieskończenie twoim? Czyś miała tęsknotę i pragnienie wyspowiadać mi całe swe życie fizyczne i duchowe? Czy byłaś