Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
164
JÓZEF WEYSSENHOFF

— Nie najbardziej o to, ale skoro ze wspomnieniem łączy się boleść, to wspomnienie staram się odsunąć od siebie.
Czegóż ona chce teraz? Spokoju może szuka? Więc pytam:
— Czy pani pojechała na wieś, żeby uciec od ludzi i zostać sama z sobą?
— O nie! W samotności jest mi gorzej i śni mi się ten biedny Alfred. To był mój szczery przyjaciel; lubiłam go, jak brata...
Przestraszyła się czegoś, może powrotu mojej dzikiej zazdrości, bo dodała prędko:
— Zresztą ja już przebolałam tę stratę. Do pana miałam żal wielki, alem go nie znienawidziła nigdy... tylko ponieważ odrobić nie można tego, co się stało, my-