Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
12
JÓZEF WEYSSENHOFF

Odpowiedziałem zupełnie szczerze:
— Teraz dopiero przychodzi mi to do głowy, kiedy fakt naszych zaręczyn jest spełniony. Ale doprawdy nie spodziewałem się, że mnie ona pokocha. Najprzód to, co mama przez swoje życzliwe oczy we mnie widzi, dla mnie jest zupełnie wątpliwe. Jak wyglądam? Wiem, żem do ludzi podobny, ale nie do tych, którzy mają tak nazwane »szczęście do kobiet«. Zawsze mi się zdaje, że każdy mężczyzna, rozmawiający z Celiną, ma nademną jakąś przewagę wdzięku i światowego sprytu. Wprawdzie tylko w stosunku do Celiny to mi się zdaje. W rozmowie z innymi mężczyznami, czy kobietami, zapalam się