Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
11
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO

Już to taka natura uprzejma, przymilna, wdzięcząca się do całego świata.
Rozmowa z matką była długa. Przykry mi był ton, bo nicowaliśmy zalety i wady Celiny, jakby jakiego majątku przed kupnem, a matka, pozbywszy się już, widać, pierwszej ostrożności, którą w obec wymagającego uwielbień mojego uczucia chciała zachować, mówiła coraz wyraźniej.
— Po śmierci Szarzyńskiego obawiałam się ciągle, że się na tem skończy; wiedziałam, że Celina wybierze ciebie z pomiędzy swych aspirantów. Nie dziwię się jej: możesz się podobać i bez zaślepienia sądzę, że lepiej wyglądasz i więcej jesteś wart, niż jej zwykłe otoczenie.