Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
10
JÓZEF WEYSSENHOFF

prawdą, że Celina już przed kilku laty, kiedyśmy się widywali po wieczorach, — ona młodziutką panną, ja ledwie z kurzu książek uniwersyteckich opylony, — że wtedy już była mną zajęta??... Dała mi to teraz do zrozumienia, ale mimo całą ufność, którą w niej pokładam, nie wierzę. Ja ją przecie kochałem i wtedy, bardzo nieśmiało, po studencku, tylko nigdy nie postała mi w głowie myśl, aby ta ponętna księżniczka Warska mogła mnie wyróżniać... Był-bym się przecież spostrzegł... Zresztą, kto wie? Może-m ja za mało sobie dowierzał, albo nie umiał odróżnić płomyka przywiązania do mnie pośród znikomych ale ślicznych skier, któremi obdzielała ona zawsze mężczyzn?...