Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
127
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO

Żal za moją zbrodnię nie pochłaniał mnie całego: wielką częścią serca bolałem nad utratą mego szczęścia, nad tem, że śmierć Alfreda oddzieli mnie na zawsze od Celiny. Ten żal w tej chwili wydawał mi się potwornym, a przecież czułem, że równoważy prawie wyrzuty sumienia...

Może nie tylko tak, jak ja, postępować, ale i tak kochać nie wolno?...
Tylko już temu, który przebaczał, jak chrześcijanin, umierając po rzymsku i z beztroską dziecka, temu biednemu chłopcu, utrzymującemu się prawie bezwiednie w postaci bohatera, oddałem całą przyjaźń moją i czułość i cześć.
Kiedy znów boleść go oniemiła i zobaczyłem, że sięgnął po krzy-