Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
100
JÓZEF WEYSSENHOFF

Nigdy nie byli rozmowniejsi ani serdeczniejsi. Tak ich ta moja skóra obchodzi, chociaż nie zdają się przypuszczać, aby mi się co stać mogło. Krotoski mówi mało o pojedynku, jest niby swobodny i odrywa mnie od trapiących myśli swym specyalnym darem malowania słowem. Zdarza się, że o wszystkiem zapomnę, gdy ten wywoła przedemną jakiś obraz przyszłości prawie niemożliwy, ale ponętny, i określi go szerokim giestem i oświetli poetycznym zapałem, aż mu wierzyć trzeba i pragnąć tego, czego on pragnie. Krotoski, to przeciwieństwo Kassandry; to prorok wołający, że będzie lepiej, ale nie taki sobie optymista ślepy, tylko człowiek, który rozumie, gdzie dążyć, który