Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - W ogniu.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   153   —

Spojrzał w oczy Kostce serdecznie, bez cienia przebiegłości. Ten zaś jakby się zachłysnął, i nie odpowiedział tym razem: »dziękuję«. Ostatecznie bowiem zasłudze własnej zawdzięczał zaszczyt, który mu przyznano.