Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   310   —

I ludzie gadają o tobie, że mieszkasz w lesie z Sidorkiewiczem.
— A wy jak dowiedzieliście się, gdzie mieszkam?
— Ho, ho! my z Jurkiem wszystko wiemy. Ale możemy nie mówić, kiedy nie każesz.
— Wolę, żeby wiedzieli, że tu jestem, niż w lesie. Tylkobym nie chciała mieć wizyt żadnych.
— Tak my powiemy, że w poście i modlitwie, pod opieką dziekana i trzech księży przygotowujesz się do zmiany stanu...
— Najlepiej powiedzieć prawdę, gdy kto zapyta.
— Aha! — przypomniał sobie Miś — czy wiesz, że Budziszówna z Wiszun wychodzi za Stasia Kmitę?
— Dlaczegóż nie mówisz?! — zawołała Krystyna radośnie. — Jakże się to stało?
Miś uśmiechnął się zbereżnie:
— Czy ja wiem, jak się to stało? On ją sobie upatrzył, a ona jego. Powiedzieli to sobie mocno gdzieś w krzakach, no i zrobione.
— Nie pytam o to — rzekła Krystyna z niesmakiem — ale czy dawno był taki projekt?
— Nowy, podobno. Wszak ona miała niby wychodzić za Kazimierza Rokszyckiego.
Sprawdził odblask tego nazwiska na twa-