Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   297   —

chadzki po żółkniejącym już parku, to zatrzymywała je w domu przy książkach i długich rozmowach.
Niepotrzeba dodawać, że zamieszkanie u księdza Antoniego dwóch pań, z których jedna tak piękna, było wypadkiem historycznym, mogącym iść w zawody tylko z ogłoszeniem konstytucyi w Ponikszcie. Co to znaczy i jakie stąd mogą wyniknąć przewroty? — gwarzono gorliwie, zwłaszcza po dworkach, w których siedziała tu gęsto drobna szlachta zagrodowa, »dworzanie«, natury niespokojniejszej, niż chłopska, czujni na politykę, producenci opinii parafialnej. Ponieważ stwierdzono odrazu, że ksiądz Antoni nocuje w altaryi, lecz dni całe spędza z paniami we dworku, były dwa wnioski opinii: albo się ksiądz wyniesie z Ponikszty, albo powoli zamieszka ze swemi paniami we dworku. Pomimo znanej świątobliwości księdza Wyrwicza, obecność pani Krystyny była łubem dla kumoszek zgorszeniem; skandal bowiem miłuje pospolity bliźni bardziej, niż cnotę cudzą: jest na co popatrzyć, jest o czem niewinnie pomarzyć, od czego się odróżnić i ponad co wywyższyć. — Nazwisk mieszkanek domku parkowego nie wiedziano długo, ksiądz Antoni bowiem, powierzywszy historyę swych gości dziekanowi, prosił go, aby ją zachował do czasu w tajemnicy. Więc o pochodzeniu i o sytuacyi dam