Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




XII.

Powiedziała: przyjdę. — — Co to miało znaczyć?
Poprzednia umowa o spotkaniu w ogrodzie o świcie upadła z powodu przyśpieszonego wyjazdu Kazimierza. — — Ale ona, wiedząc już o wyjeździe, obiecała przyjść. — — Czy tylko wie o porze wyjazdu tak wczesnej, właściwie nocnej? — — —
Po niewczasie miarkował Kazimierz, że przez nagłość swego postanowienia utrudni sobie cel, który już panował nad wszystkimi innymi projektami na dzisiaj: stanowczą rozmowę z Krystyną. O czem? — — Najprzód o sposobie pomożenia jej w tych zawikłanych sprawach pieniężnych. Taka kobieta powinna być niezależna, bo... trzeba z nią zawrzeć ścisłe przymierze. To jest człowiek, indywiduum — przez nią i z nią można tu zrobić wiele dobrego. — — I tę właśnie sposobność porozumienia się, gdy są pod jed-