Strona:Józef Weyssenhoff - Soból i panna.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   57   —

— Pisać pewno nie umiesz, Warszulko?
— Nie umiem, paniczu.
— A czytać?
— Trochę po litewsku, na książce od nabożeństwa.
— To ja napiszę do pana Stanisława, a w liście będzie coś i do ciebie, Warszulko.
Podniosła na młodego oczy miłujące i olśnione. Nie przewidywał Michał, jaką ogromną tęczę marzenia rzucał na jej horyzont przez to czarowne słowo: list będzie i do niej!
— I ty będziesz o mnie myślała, Warszulko? I powiesz panu Stanisławowi, co mnie ma od ciebie napisać?
— Myślę to ja zawsze... a powiedzieć, cóż ja powiem? Żyj panicz zdrów i szczęśliwy...
Ujęło za serce Michała to wyznanie, pozbawione wszelkiego egoizmu. Równą sobie kobietę pocałowałby w rękę — ale i dla Warszulki poczuł rozrzewnione uszanowanie; ujął ją za dłoń mocno, a drugą ręką przygarnął rozpaloną główkę dziewczyny do swej twarzy także gorącej.
— Daj mnie co na pamiątkę... do zabrania z sobą... może kwiatek?
Ale nie miała przy sobie kwiatów, nawet w warkoczu — — i przy gliniastej, stromej drodze nie było nigdzie kwiatów w pobliżu —
— Daj mnie medalik z szyi, Warszulko... czy nosisz?
Trzymał ją w pół, wpatrzony w jej oczy, aż bolesne od miłowania, i łagodnie sięgnął do szyi. Ona położyła na piersi dłoń ochrończą:
— Nie można, paniczu — poświęcone!
— To i cóż? — sam będę nosił — — Daj!
Patrzyła ciągle w oczy swego pana — i w oczach jej cały kobiecy dramat walki wstydu z namiętnością, obowiązku z szałem, grał się błyskawicami, aż śniady cień pod jej oczyma ściemniał, pogłębił się — i uległa przemożnej pokusie. Sięgnęła w zanadrze, dobyła swe świętości: na czarnym sznureczku blaszany medalik i krzyżyk. Odcięła zębami medalik i podała go Michałowi. — Wnet wyrwała mu się z objęć, kryjąc twarz rękoma, jakby poczuła ciężar swego grzechu.
— Dziękuję, będę go nosił — rzekł Michał poważnie, zawijając tymczasem medalik w pierwszy lepszy urwany liść i chowając do pugilaresu. — Weź i ty coś ode mnie na pamiątkę, Warszulko.
Wzruszyła ramionami: co ona może wziąć? Oglądała postać Michała ciekawie, jakby ją całą pragnęła przy sobie zatrzymać. Nareszcie oczy jej zaświeciły nieśmiałym pomysłem: